Spoglądam na zegarek i chcę krzyczeć - za dużo tego! Ale czy wymieniłam wszystko? Wszystkie moje słabości, obawy, żale, niefajne myśli, dolegliwości, moje, czyjeś... a może plany, a może powinnam jeszcze o tym, bo jak nie powiem, to tam On nie sięgnie? A czas mija, kolejny dzień, pewnie nie taki.
Coś tu nie gra. Czas póść na Boską łatwiznę. Nie zbierać nerwowo wszystkich stu_osiemdziesięciu_siedmiu źródeł niepokoju.
Pozbyć się ich - hurtowo.
Gdzie Duch Pański, tam wolność. W miłości nie ma lęku. Tam, gdzie On jest, nastaje porządek, choć ja sama nie musze sprzątać! Tam nie ma miejsca na kłębowisko myśli, na pajęczyny utkane z nerwów, na kurz złych myśli, na smog podejrzliwości.
Spokojnie, On jest. O wszystkim wie. Nad wszystkim panuje. Zna wagę i miarę każdej rzeczy. Nieczego nie lekceważy, niczego nie wyolbrzymia. Nie musisz liczyć. Nie musisz stawać, czy też nie stawac na kreskach, idąc po chodniku.
On wie o tym wszystkim, czego nawet nie umiesz nazwać. Jest już, nie sprawdzaj, wiedz, że JESTEM już tu jest. A w Nim dopiero ty jesteś i bedziesz. I będzie się działo.
On nie jest bierny - On działa a ty możesz odpoczywać. Nie martw się - będziesz narzędziem, kiedy On zechce. Nie ominie cię ta przygoda, przy której wszystko inne blednie.
Marta (Kot w chwale)